Widok na góry ze stoku
Widok na góry ze stoku

Wyprawa na Hokkaido cz. 2

Furano - serce Hokkaido

1/8/2022

Furano jest miasteczkiem leżącym w samym sercu Hokkaido, nad rzekami Sorachi oraz drugą o tej samej nazwie co miasto - Furano. Ze względu na swoje położenie jest nazywane Pępkiem Hokkaido. Jest znane z swoich pól lawendy oraz ośrodka narciarskiego. Miasteczko również posiada winnicę, oraz jest znane z produkcji odmiany melonów „Furano”. Jeśli weźmiemy pod uwagę że populacja miasta to jedynie 22 tysiące osób, liczba rzeczy z których to miasteczko jest znane jest tym bardziej imponująca. Oczywiście głównym powodem dla którego się tutaj znalazłem jest właśnie ośrodek narciarski, który tak nawiasem mówiąc gościł Mistrzostwa Świata w Snowboardzie aż dwanaście razy. Mówiąc ośrodek narciarski, tak na prawdę mam na myśli dwa osobne obiekty należące do jednego właściciela - sieci hotelarskiej Prince Hotels. Strefy zjazdowe nazwane zostały Furano Zone oraz Kitanomine Zone (北の峰 - co oznacza to po prostu północny szczyt).

Podczas planowania mojej wycieczki, docelowo chciałem skorzystać z Kitanomine zone, jednak ze względu na małe opady śniegu, ten stok był zamknięty. Na oko, śniegu było całkiem sporo, a spoglądając na wysokość zasp w okolicy, miałem pewne wątpliwości czy aby na pewno moja definicja „mało śniegu” jest taka sama jak miejscowych. W każdym bądź razie, przez cały mój pobyt w Furano korzystałem z drugiego stoku - Furano Zone.

Kitanomine zone
Kitanomine zone

"Mało śniegu"

Wspominałem wcześniej o tym, że na Hokkaido można się również dostać samochodem. Jednak, w przypadku wycieczki w te okolice, raczej nie zalecałbym próby przejazdu mało doświadczonym kierowcom. Drogi (jak widać na jednym ze zdjęć poniżej) nie należały do najlepiej odśnieżonych. Nawet jadąc autobusem, miałem chwilami wątpliwości - czy aby na pewno nie wypadniemy przy okazji któregoś zakrętu... Jednak miejscowi kierowcy są do takich warunków przyzwyczajeni. Mimo to przejazdy autobusem do Furano Zone wcale nie były takie proste. A to ze względu na... opóźnienia. Tylko w przypadku jednego przejazdu - powrotnego na dworzec, autobus przyjechał o czasie. W innych przypadkach, średni czas opóźnienia wynosił dwadzieścia minut, a w jednym - autobus w ogóle się nie pojawił. Zawsze istniała możliwość że to ja odczytuję coś nie tak, jednak... rozkład jazdy autobusu sprawdziłem w aż trzech miejscach. Przez google maps, wydrukowany na przystanku, oraz na oficjalnej stronie przewoźnika. O ile takie spóźnienia w Polsce nie zrobiły by na mnie szczególnego wrażenia, to o tyle w Japonii mogą bardzo dziwić. Już nie mówiąc o tym że nawet będąc ciepło ubranym, stanie przez dodatkowe dwadzieścia minut przy temperaturach rzędu -10°C, wcale nie jest przyjemne. Korzystając z tego doświadczenia mogę podpowiedzieć jedną rzecz. Jadąc do Furano, warto rozważyć trochę droższy hotel który dysponuje swoją własną flotą ski-busów. A wracając do samego ośrodka narciarskiego...

Tak naprawdę nie widziałem dużej różnicy pomiędzy nim a innymi tego typu miejscami. Furano zone posiada parę wyciągów: dużą gondolę oraz wyciągi krzesełkowe. Na miejscu są również wypożyczalnie sprzętu, szkółka narciarska, miejsca do wypoczynku oraz restauracje. Nie jestem ekspertem od sportów zimowych, dlatego tylko powiem że jeździło mi się dobrze. Tak duży ośrodek narciarski oferował parę tras, na różnych poziomach zaawansowania, dzięki czemu zarówno początkujący jak i bardziej doświadczeni na pewno się tam odnajdą. Największą wadą tego miejsca może być to że mało kto mówi po angielsku - każdy planujący tu przyjazd powinien nauczyć się paru podstawowych zwrotów, mieć dostęp do osoby mówiącej po japońsku, albo umieć skorzystać z internetowego tłumacza...
Co jest również istotne - w pobliżu stoku Furano nie ma innych hoteli, a jedynie „Shin Furano Prince”. Druga strefa narciarska - Kitanomine, posiada w swojej okolicy znacznie większą ilość obiektów. Jak już wcześniej wspomniałem, początkowo chciałem skorzystać z tego właśnie stoku, z tego względu zatrzymałem się w jednym ze znajdujących się w pobliżu hoteli (hotel „Petit Melon”). Miało to taką przewagą nad „Shin Furano”, że znajdowałem się znacznie bliżej centrum miasta, oraz w mojej okolicy było wiele restauracyjek oraz parę sklepów. Dzięki temu mogłem spróbować miejscowych specjałów.
Może się wydawać że paru minutowy spacer nie jest wielkim wysiłkiem. Jednak przy warunkach panujących w Furano po zachodzie słońca - minus siedemnastu, dwudziestu stopniach oraz miejscami nie odśnieżonych chodnikach, sprawiało że każde wyjście stawało się małą wyprawą. Co jedynie potęgowało apetyt oraz zadowolenie z ponownego znalezienia się w ciepłym budynku... W przeszłości niektórzy musieli podchodzić kreatywnie do takiego problemu i korzystali z oblodzonej jezdni i chodników, zjeżdżając w dół na nartach/desce. Z tego względu obecnie można natknąć się na znak wyraźnie zakazujący tego typu wyczynów. W każdym bądź razie, nawet przy mocnych mrozach, nie można było odmówić okolicy w której przebywałem uroku. Przydrożne drzewka zostały oplecione światełkami. Wszystko było przysypane śniegiem, co tworzyło wręcz bajkową scenerię. Prawdę powiedziawszy, czułem tam większy klimat Bożego Narodzenia niż w przypadku ostatnich, bez-śnieżnych świąt w Polsce.

Ningle terrace
Ningle terrace

Czy to warsztat elfów? No tak jakby... Ningle Terrace to drewniane chatki i tarasy mieszczące pracownie lokalnych artystów. Można w nich kupić ich wyroby, a także wypić coś ciepłego. Ningle terrace jest otwarte do zmierzchu, kiedy wygląda najbardziej bajkowo...

Wychodząc na kolację miałem do wyboru parę miejsc. Brak turystów spowodowany koronawirusem sprawił że praktycznie wszędzie mogłem wejść bez wcześniejszej rezerwacji. W tym miejscu chciałbym powiedzieć wam o jednym z miejsc w których bywałem. Restauracja „Ramen Restaurant Shojikimura”, jest małym rodzinnym biznesem, który szczerze polecam każdemu kto zawita kiedyś w te okolice. Obsługa restauracji mówi jedynie po Japońsku, jednak myślę że nawet osoby bez znajomości podstaw języka mogłyby by się w tym miejscu dogadać. Wszyscy byli bardzo mili a jedzenie było naprawdę smaczne. I w prawdzie nazwa wskazuje że restauracja posiada głównie ramen, jednak nie jest to prawda. W ofercie było również wiele innych dań kuchni japońskiej.
Kiedy wcześniej szukałem w internecie informacji na temat Furano, natknąłem się na wzmianki o lokalnym daniu - Furano omurice/Furano omucurry (富良野オムカレー). Danie to jest wariacją na klasyczny japoński omurice (omlet z ryżem), jednak żeby móc nazywać swoje danie Furano omurice, restauracja musi spełnić parę kryteriów.
Należy używać tylko i wyłącznie warzyw z lokalnych upraw. To samo się tyczy jajek, mleka oraz sera. Do dania należy podać lokalny napój, może to być wino z miejscowej winnicy, mleko lub chociaż sok marchewkowy. Dodatkowo cena musi mieścić się w granicy 1000 jpy, a do dania należy dodać ozdobną flagę. Jest to jeden z ciekawych przejawów próby promocji regionu. Co ciekawe, danie to posiada nawet własną stronę internetową: http://furano-omucurry.com/

Ramen z masłem
Ramen z masłem
Ramen Shojikimura
Ramen Shojikimura

Tą rodzinną restaurację bardzo polecam. Pyszne jedzenie i bardzo miła atmosfera!

Czas w Furano spędziłem przyjemnie - głównie jeżdżąc na snowboardzie i jedząc. I pomimo że uważam to miejsce za naprawdę urokliwe - w którą stronę by się nie obejrzeć widać ośnieżone góry - tak naprawdę zimą, jedynym sensownym powodem podróży w to miejsce są sporty zimowe. Miasteczko samo w sobie, o tej porze roku nie oferuje zbyt wiele. Można wybrać się do miejscowej świątyni, winiarni, czy do muzeum, jednak to są zajęcia na co najwyżej jeden dzień. Nic więc dziwnego, że prawie wszyscy inni turyści których się tutaj spotyka to są narciarze lub snowboardziści, ja sam byłem w końcu jednym z nich.
Pomimo panujących w Furano mrozów oraz grubej warstwy śniegu, ciepło będę wspominać to miejsce, oraz mam nadzieję kiedyś znów je odwiedzić.

W końcu nadszedł ostatni dzień mojego pobytu. Spakowałem się i przejechałem autobusem w stronę dworca, żeby jeszcze raz wsiąść do śmiesznego, jedno-wagonowego pociągu. Moim kolejnym celem było Sapporo - stolica całej wyspy. Jak wygląda Sapporo zimą i co można tam robić? Dowiecie się już w kolejnym poście!