Hiroshima cz.1

Stolica Okonomiyaki

6/19/2022

Jedną z ciekawych przyjemności płynących z nauki języków jest możliwość głębszego wniknięcia w kontekst kulturowy danego kraju, oraz czasami śmieszne odkrycia językowe. Jeśli byście pojechali do obcego kraju, nie znając jego języka, wiele nazw miejscowości byście potraktowali po prostu jako nazwy własne. Odwracając przykład, jeśli powiedzie Anglikowi, że jest w Polsce miasto Łódź, to nie skojarzy jej z przedmiotem, a jedynie przyjmie że jest to nic nie znacząca nazwa. Kiedy zacząłem nieco lepiej znać język Japoński, z przyjemnością odkryłem że wiele miejscowości (a także nazwisk!) można bardzo prosto przetłumaczyć. I tak na przykład Hiroshima to Szeroka Wyspa. Oczywiście, jeśli spojrzycie na mapę, w pierwszej chwili zapytacie „Jaka znowu wyspa? Przecież Hiroshima należy do Honsiu!”. Oczywiście jeśli spojrzycie na mapę w bliższym przybliżeniu dostrzeżecie rzeki opływające miasto. Pod tym względem Hiroshima jest trochę jak niektóre części Wrocławia. Jest wyspą, jednak nie taką o jakiej się zwykle myśli - na morzu. Jest wyspą na rzece. I chyba nie muszę więcej dodawać że właśnie o tym mieście chciałbym napisać w dzisiejszym oraz następnym wpisie.

Hiroszima jest ładnym miastem. Co w pierwszej chwili zwróciło moją uwagę, to szerokie ulice (przynajmniej w miejscu w którym akurat byłem) które nadawały miastu wrażenie przestrzennego. Jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobiłem po przyjeździe, to poszukiwanie miejsca w którym mógłbym coś zjeść. A najlepiej - aby to był tutejszy specjał czyli Okonomiyaki. Wspominałem już o nich przy okazji odwiedzin w Osace. Hiroshima ma swoją własną odmianę tego dania, która różni się tym że składniki nie są wymieszane, a ułożone warstwami, a także dodaje się do nich makaron. Całe szczęście, wiedziałem o istnieniu pewnego miejsca w którym okonomiyaki są na pierwszym miejscu. Jest to Okonomimura. Nazwa bardzo ciekawa, gdyż składa się z dwóch części - okonomi od okonomiyaki, oraz mura czyli wioska. Miejsce to nie jest restauracją a całym zbiorem małych restauracyjek, obsługiwanych często przez tylko jedną osobę. Wchodząc do środka, widzimy rzędy wnęk w których mieszą się lada oraz płyta grzewcza, na której to danie jest pieczone. Bardzo szybko znalazłem wolne miejsce. A ponieważ byłem jedynym gościem, obsługująca mnie kucharka/właścicielka szybko spostrzegła że mój sposób jedzenia jest... nie do końca taki jak miejscowych że się tak wyrażę. Jak dotąd, byłem przekonany że większość dań je się pałeczkami. Jednak okazuje się że to nie do końca tak. Mieszkańcy Hiroshimy jedzą okonomiyaki za pomocą szpatułki! Należy ją wbić w danie i oddzielić niewielki fragment placka, tak aby w najlepszym wypadku zawierał zarówno warzywa jak i mięso. Wydaje się proste ale tak nie jest, szpatułka wydawała mi się być trochę nieporęcznym narzędziem. Podejrzewam że jest z tym podobnie jak w przypadku pałeczek - potrzeba trochę czasu aby przyzwyczaić się do jedzenia w ten sposób.

A skoro już mówimy na temat jedzenia... Hiroshima słynie również z innych dań i produktów. Jednym z najbardziej znanych są momiji manju - ciasteczka w kształcie liści klonowych, nadziewane słodką pastą z czerwonej fasoli. W zasadzie to obecnie można znaleźć również inny rodzaj nadzienia, jednak anko czyli właśnie fasola, jest najbardziej tradycyjnym. Przyznaję że nie dziwię się, dlaczego jest to tak popularna przekąska, ciasteczka te są po prostu pyszne. Co mnie nieco zaskoczyło, to wyjątkowo krótka historia tej przekąski - momiji manju zostały wymyślone dopiero w 1910 roku!

Poruszając się po mieście, bardzo szybko można dostrzec, że jest to kolejne miasto, w którym możemy natknąć się na tramwaje! Będąc w Polsce, raczej nie zwracam uwagi na taką rzecz, a wręcz traktuję brak tramwajów jako coś dziwnego. Oczywiście tutaj, sprawa jest odwrócona - w Japonii nie uświadczymy zbyt wielu miast posiadających tramwaje. W końcu po co jeździć tramwajem skoro można jeździć metrem? Uświadomienie sobie tego bardzo prostego wyjaśnienia braku tramwajów zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż powinno. W tym przypadku to ma chyba nawet sens - Hiroshima ma jedynie jedną nitkę metra! Kumamoto, które również posiada tramwaje, nie ma metra wcale. Niestety Sapporo nie pasuje do tego schematu - posiada zarówno metro jak i tramwaje. Jednak wracając do dzisiejszego tematu...

Hiroshima, w dawnych czasach była miastem zamkowym. Oryginalnego zamku już oczywiście nie ma, jednak w mieście znajduje się rekonstrukcja. Prawdę powiedziawszy, po obejrzeniu zamku w Osace oraz Kumamoto, ten wydawał mi się być... nieszczególny. Podobnie jak w przypadku innych rekonstrukcji, zewnętrzna część jest wykonana z drewna, jednak całe wnętrze jest betonowe. Ponieważ ten zamek nie jest największy, również wystawa nie zrobiła na mnie aż takiego wielkiego wrażenia. Dużym plusem były napisy w języku angielskim, jednak po za tym, niewiele z zamku zapamiętałem. Dokładnie tak samo, jak w przypadku innych zamków, ostatnie piętro jest tarasem widokowym z którego mamy ładny widok na otaczający zamek park. Bardzo łatwo można zauważyć, że w przeciwieństwie do innych zamków - ten nie posiada szczególnie potężnych murów. To wynika z zupełnie innego charakteru budowli. Zamek w Hiroshimie jest przykładem hirajiro czyli zamku na równinie. W swojej oryginalnej wersji, główną linią obrony był trzy rzędy fosy. Obecnie, tylko jedna jest zachowana.

Zwiedzenie tego zamku było dla mnie opcją zastępczą, i prawdę powiedziawszy - jeśli będziecie odwiedzać to miasto, nie planujcie odwiedzin w tym zamku jako główną atrakcję, tylko jako plan B. W innym przypadku, możecie poczuć się nieco zawiedzeni. Całe szczęście, wstęp do muzeum nie jest drogi, a wejście do samego parku jest darmowe. W dodatku, całość można zwiedzić w przeciągu około godziny - może jest to dobry pomysł na mały przystanek, pomiędzy różnymi miejscami.

Będąc w Hiroshimie mieście nie należy zapominać o jego trudnej historii. Jednak tematowi bomby atomowej oraz muzeum pokoju, postanowiłem poświęcić osobny wpis, który ukaże się jako następny. W dalszej kolejności opiszę Itsukushimę (Miyajima) - piękną wyspę znajdującą się zaraz pod Hiroshimą.