low angle photo of city high rise buildings during daytime
low angle photo of city high rise buildings during daytime

Praca w Japońskim stylu

Niektóre bolączki Japońskiego systemu pracy

9/19/2022

   Jakiś czas temu wstawiłem bardzo krótką notkę na temat tego jak praca w Japonii może wyglądać, i dzisiaj chciałbym ten temat trochę rozwinąć - mam w końcu już ponad rok doświadczenia w tej kwestii, a też sporo rzeczy udało mi się dowiedzieć z wielu innych źródeł. Oczywiście, wszystko co tutaj napisałem jest w pewien sposób zakrzywione przez moje własne doświadczenia, i niekoniecznie musi być prawdziwe u innych pracodawców...

Najlepiej chyba będzie zacząć od samej kwestii znalezienia pracy. Sprawa wydaje się oczywista. Przecież w Europie należy po prostu znaleźć ogłoszenie, zaaplikować i po udanej rekrutacji rozpocząć nową karierę. Jednak w Japonii... czasami może wyglądać to nieco inaczej. W niektórych branżach ciężko jest dostać pracę w jakimkolwiek innym okresie niż na wiosnę. Miesiącem w którym najwięcej osób rozpoczyna nową pracę jest kwiecień. Nie jest to sprawa przypadkowa - wtedy rozpoczyna się nowy rok finansowy, również jest to czas rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Zakończenie, przypada z kolei na marzec (tak, japońskie dzieci mają tylko miesiąc wakacji). Wiąże się z tym fenomen zwany shukatsu (po angielsku „job hunting” a po polsku „polowanie na pracę”), który jest czymś niespotykanym w Europie, gdzie rekrutacja w zasadzie trwa cały rok.

W Japonii, intensywna rekrutacja jest prowadzona na przełomie marca i kwietnia. Wtedy, całe tłumy studentów i uczniów odwiedzają targi pracy - każdy musi być ubrany w obowiązkowy czarny garnitur. Specyfika takiej krótkiej, intensywnej i masowej rekrutacji jest dość niepokojąca. Każda firma oferuje tylko ograniczoną liczbę miejsc, a wiadomo że znaczna większość osób próbuje dostać się do korporacji cieszących się najlepszą rekrutacją. Nie liczy się pozycja a to jaką reputację ma dana firma! Dlatego, znaczna większość rekrutujących się składa podania jednocześnie do kilkudziesięciu (nawet setki!) miejsc! Trudno jest mi sobie wyobrazić żeby taki system działał w sposób poprawny. W końcu wyłonienie najlepszych kandydatów wśród paru tysięcy osób nie jest aż takie łatwe. Nie dość że powoduje to przeciążenie osób sprawdzających aplikacje, to powoduje również wzrost stresu dla rekrutujących się. Co jest również kluczowe - to że wielu studentów rozpoczyna szukanie pracy nawet rok przed ukończeniem studiów. Jednak w przypadku systemu w którym duża rekrutacja odbywa się raz do roku - nie ma co się dziwić.

Pod pewnym względem ta fala rekrutacji przypomina mi cykl życiowy cykad - które znaczną część roku są niewidoczne, i nagle, przez dwa miesiące pojawiając się całymi tysiącami, po to żeby szybko zniknąć. Może kiedyś było inaczej, jednak obecnie ten proces nie pozostaje bez krytyki i komentarza. Jednym z najlepszych przykładów pokazujących jak na to patrzą młodzi ludzie można zobaczyć animacji znajdującej się w linku poniżej:

https://www.youtube.com/watch?v=M6rb6kknj3A

   Wracając jednak do tematu - poszukiwanie pracy może wygląda inaczej również przez wzgląd na tradycjonalne podejście do zatrudnienia. Tak jak do niedawna w Polsce, osoba która się zatrudniła u konkretnego pracodawcy, zostawała w firmie w wielu przypadkach na całe życie. Jednak czasy się zmieniają i tutaj również, młodzi Japończycy coraz rzadziej chcą żeby ich kariera była związana tylko z jednym miejscem.

   Oczywiście, pracę można dostać nie tylko na targach, ale też poprzez zwykłe ogłoszenia czy w Internecie. Jednak ponownie, należy być przygotowanym że proces zatrudnienia może się w niektórych przypadkach zasadniczo różnić. Moja rekrutacja trwała całe pół roku! Dopiero po pięciu miesiącach dostałem sygnał że „nieoficjalnie zostałem wybrany”. Była to wiadomość bardzo dezorientująca, szczególnie gdy na pytanie co to znaczy „nieoficjalnie” otrzymałem odpowiedź że „prawie na pewno” zostanę zatrudniony. „Prawie na pewno” nie jest dla mnie sygnałem potwierdzającym zatrudnienie. W zasadzie do końca byłem przekonany że mogę pracy nie dostać. Podobne historie usłyszałem w paru innych miejscach. Tak więc osoby szukające pracy powinny uzbroić się w cierpliwość, oraz być gotowe na tony biurokracji, i czasami na niejasne wiadomości... Kiedy jednak się już się dostanie pracę... zaczyna być równie ciekawie.

   Stereotypy pracy w Japonii są dość dobrze znane - długie nadgodziny i sztywna hierarchia. Obie rzeczy są jak najbardziej prawdziwe, chociaż wciąż wiele zależy od miejsca w którym się pracuje. Korporacje międzynarodowe często mają bardziej luźne podejście, natomiast miejsca zdominowane przez starszych Japończyków posiadają sztywne zasady. Najgorzej sytuacja się ma w miejscach które noszą nieoficjalny tytuł „black company” („czarna korporacja”). Jest to określenie opisujące miejsce w którym pracownik jest najzwyczajniej w świecie wykorzystywany. Tego typu pracodawcy zmuszają pracowników do wielu nadgodzin z których spora część jest niepłatna, powszechnie występuje mobbing oraz inne negatywne zjawiska. Co najgorsze - tego typu miejsca wykorzystują strach pracowników, że znalezienie kolejnej dobrze płatnej pracy nie będzie możliwe. Oficjalnie - rząd Japonii walczy z tego typu firmami. Jednak w praktyce jest to bardzo trudny temat, gdyż wiele takich miejsc po zamknięciu otwiera się pod inną nazwą. Istnieje wiele sygnałów ostrzegawczych że dana firma może być „black company” takich jak: duża rotacja pracowników, niski staż pracowników, podejrzanie wysokie zarobki (tym ściąga się wielu nieświadomych prawdy ludzi), oraz bardzo uproszczona rekrutacja. Problem z tego typu miejscami jest palący i niestety - pomimo upływu lat i świadomości społeczeństwa, wciąż nie udało się go wyplenić.

   Jednak nawet, jeśli ktoś nie pracuje w „black company”, etos pracy jest obecny, co objawia się na przykład tym że pracownicy nie korzystają z prawa do urlopu. Dzieje się tak nawet pomimo rządowych programów promujących równowagę życia prywatnego i pracy. Wszystkie kampanie próbujące zmienić nawyki pracowników mają tak niską skuteczność że część korporacji zaczyna wręcz stosować przymus tworząc takie absurdy jak „środy bez nadgodzin”, czy posyłając pracowników na seminaria na których przedstawia się benefity zdrowotne wynikające z krótszego siedzenia w pracy i regularnego relaksu. Z moich obserwacji wynika że wciąż wielu Japończyków po prostu nie rozumie idei posiadania czasu wolnego i robienia czegoś po za pracą. Jednak źródło tego nie leży w samym systemie pracy a wywodzi się bezpośrednio ze sposobu w jaki funkcjonują japońskie szkoły. Nie dość że uczniowie spędzają w szkole wiele godzin, po lekcjach większość z nich bierze udział w korepetycjach, które w zasadzie są szkołą po szkole. Nie raz miałem okazję, będąc na wieczornym spacerze, obserwować uczniów opuszczających takie zajęcia po godzinie 20, 21 lub nawet o 22!

Na szczęście, robienie nadgodzin i nie wykorzystywanie urlopów jest czymś co dotyka głównie Japończyków. Obcokrajowcy zazwyczaj mogą pracować w sposób nieco bardziej luźny. W końcu work-life balance to wymysł zachodu, prawda? Takie postępowanie w prawdzie wywoła to pewne zniechęcenie części Japończyków, do osoby tak podchodzącej do pracy... Myślę jednak, że jeśli ktoś nie planuje zostać w tym kraju na zawsze - może powinien skupić się na zobaczeniu tak dużej części kraju jak to tylko możliwe, aby później nie żałować że cały czas spędziło się pracując. Oczywiście, obcokrajowców czekają w Japonii również inne problemy takie jak np. z bariera językowa. Może się pojawić nawet jeśli się po japońsku mówi dostatecznie dobrze! To że Japończycy niechętnie prowadzą dyskusje po Angielsku jest wiadome, jednak dużo gorszym jest fakt, że wiele oficjalnych dokumentów używa bardzo skomplikowanych kanji. Im bardziej oficjalny i ważny jest dokument, tym większa szansa że pojawią się tam znaczki kanji które widuje się rzadko. Jeśli dokument jest w postaci cyfrowej - zawsze można go wrzucić do translatora. Gorzej jeśli jest w formie papierowej. A jeszcze gorzej, jeśli należy go wypełnić po Japońsku co czasami się zdarza.

Japoński rynek pracy jest tak specyficzny jak i cały kraj. Pomimo wielu trudności, nie żałuję tego że podjąłem się pracy właśnie tutaj. W końcu umożliwiło mi to zobaczenie zupełnie innego świata oraz nabycia całkiem nowego zestawu doświadczeń. Więc jeśli ktoś z was myśli o podjęciu pracy w tym kraju - najpierw dobrze się zastanówcie na co się szykujecie i czy w razie ewentualnych problemów, będziecie gotowi na nie psychicznie.